Raczej znasz mój blog - z katalogu, ale Ćsi. [...] Ciemno włosa kobieta krzątała się po kuchni, przeklinając jeden dzień. Ten, w którym poddała się i przestała walczyć z uczuciem. Z jedną cholerną emocją. Jej worki pod oczami oświadczały jasno, że nie sypia zbyt dobrze. I to przez co ? Chodź... Raczej przez kogo. Płaczące dziecko leżało w pokoju obok oznajmując, iż jest głodne. Nie miała nikogo. Ani męża, ani kochającej rodziny. Została jej pozbawiona przez wojnę. Nie dawała już rady, niedawno dowiedziała się, że Ojciec dziecka także się poddał i to swojemu wrogowi. Pamiętała jak nawzajem razem z Blaisem rozmawiali o wszystkim. O smutku, złości. Kojarzy, że w wzroku obu była mała iskierka nadzieji na lepszą przyszłość. Pamięta jak mówili, iż po wojnie będzie spokój, założą rodzinę, będą mieszkać z dziećmi w rodowym domu, który odziedziczy po Ojcu... Rozmyślanie przerwał wielki szloch wydobywający się z pomieszczenia. Razem z butelką mleka, którego temperature sprawdziła wcześniej, przez przyzwyczjenie, które nabyła w swoim zawodzie, wychodzi z kuchni i udaje się do istoty wydającej ten dzwięk. Patrząc na nią widzi tylko jego. Dziecko - dziewczynka - nazwana Lilly posiada jej czarne włosy oraz... piękne szaro-niebieskie oczy, ostre rysy twarzy, bystro patrzy na swoja matkę, przez chwilę na jej twarzy widzi ten uśmiech. Uśmiech ojca. Mężczyzny, którego kochała, jednak musiała przestać. Tak nakazywał instykt, szkoda, że część serca nadal czuła to samo... Tego, który poświęcił się w jej obronie. Dracona Malfoy'a, który bronił ją własnym ciałem, przyjmując na siebie niezliczoną ilość zaklęć wywołujących ból. Iście Gryffońskie zachowanie. Poświęcenie... Uczucie, którym się kierował musiały być bardzo silne. Przecież ma w sobie krew węża, nie lwa. Ich traktował jak śmieci, uważał za idiotów... Smutek zrzerał ją od środka. Nie mogła tak dłużej. Nie... To musi sie skończyć. Inaczej zabije je i siebie. Lilly...Mała, kochana Lilly. Odda je. On sobie poradzi. Ona zapomni. Musi. Tak trzeba. To konieczne...
Chcesz wiedzieć co było dalej ? W ogóle, co było wcześniej ? Dlaczego cierpienie oplata jej serce ? Nieszczęśliwa miłość...Rani gorzej niż nie jeden nóż wbity w serce. http://bol-wyostrza-zmysly-drarry.blogspot.com/ Pozdrawiam i przepraszam za zajęcie tak wielkiego obszaru. Sly.
Już zaglądam
OdpowiedzUsuńRaczej znasz mój blog - z katalogu, ale Ćsi.
OdpowiedzUsuń[...]
Ciemno włosa kobieta krzątała się po kuchni, przeklinając jeden dzień. Ten, w którym poddała się i przestała walczyć z uczuciem. Z jedną cholerną emocją. Jej worki pod oczami oświadczały jasno, że nie sypia zbyt dobrze. I to przez co ? Chodź... Raczej przez kogo. Płaczące dziecko leżało w pokoju obok oznajmując, iż jest głodne. Nie miała nikogo. Ani męża, ani kochającej rodziny. Została jej pozbawiona przez wojnę. Nie dawała już rady, niedawno dowiedziała się, że Ojciec dziecka także się poddał i to swojemu wrogowi. Pamiętała jak nawzajem razem z Blaisem rozmawiali o wszystkim. O smutku, złości. Kojarzy, że w wzroku obu była mała iskierka nadzieji na lepszą przyszłość. Pamięta jak mówili, iż po wojnie będzie spokój, założą rodzinę, będą mieszkać z dziećmi w rodowym domu, który odziedziczy po Ojcu... Rozmyślanie przerwał wielki szloch wydobywający się z pomieszczenia. Razem z butelką mleka, którego temperature sprawdziła wcześniej, przez przyzwyczjenie, które nabyła w swoim zawodzie, wychodzi z kuchni i udaje się do istoty wydającej ten dzwięk. Patrząc na nią widzi tylko jego. Dziecko - dziewczynka - nazwana Lilly posiada jej czarne włosy oraz... piękne szaro-niebieskie oczy, ostre rysy twarzy, bystro patrzy na swoja matkę, przez chwilę na jej twarzy widzi ten uśmiech. Uśmiech ojca. Mężczyzny, którego kochała, jednak musiała przestać. Tak nakazywał instykt, szkoda, że część serca nadal czuła to samo... Tego, który poświęcił się w jej obronie. Dracona Malfoy'a, który bronił ją własnym ciałem, przyjmując na siebie niezliczoną ilość zaklęć wywołujących ból. Iście Gryffońskie zachowanie. Poświęcenie... Uczucie, którym się kierował musiały być bardzo silne. Przecież ma w sobie krew węża, nie lwa. Ich traktował jak śmieci, uważał za idiotów... Smutek zrzerał ją od środka. Nie mogła tak dłużej. Nie... To musi sie skończyć. Inaczej zabije je i siebie. Lilly...Mała, kochana Lilly. Odda je. On sobie poradzi. Ona zapomni. Musi. Tak trzeba. To konieczne...
Chcesz wiedzieć co było dalej ? W ogóle, co było wcześniej ? Dlaczego cierpienie oplata jej serce ? Nieszczęśliwa miłość...Rani gorzej niż nie jeden nóż wbity w serce.
http://bol-wyostrza-zmysly-drarry.blogspot.com/
Pozdrawiam i przepraszam za zajęcie tak wielkiego obszaru.
Sly.
Salazarze, ile błędów! Przepraszam :(
UsuńZapraszam do nowego katalogu fenix-katalog.blogspot.com który przy okazji organizuje konkurs. :)
OdpowiedzUsuń